Kukbuk
Kukbuk
Wydrążone lampiony z dyni na Halloween (fot. Bekir Donmez / unsplash.com)

Halloween, czyli celtycki Sylwester

Kiedyś w Halloween zamiast dyni drążono rzepę, wróżono z jabłek, orzechów i chleba, a raczono się przy tym ciastkami dla duszy i… „wełną owcy”. Zobacz, jak "noc duchów" obchodzono 2 tysiące lat temu.

Tekst: Marta Cyzio

Zdjęcie główne: Bekir Donmez / unsplash.com

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 12 minut!

Korzenie nocy duchów sięgają celtyckiego święta Samhain, które zwiastowało koniec lata i nadejście zimy, a także początek nowego roku. Przed końcem października wszystkie plony były już zebrane, zwierzęta sprowadzone z pastwisk, a noce robiły się coraz dłuższe. Wierzono, że właśnie wtedy, gdy jedna pora roku przechodziła w drugą, granica między światem żywych a umarłych była najcieńsza. W ostatnią noc starego roku duchy odwiedzały ziemię, a ludzie z zaciekawieniem spoglądali w przyszłość, wróżąc z pokarmów.

Dziewczynka przebrana za czarownicę na Halloween (fot. Paige Cody / unsplash.com)

fot. Paige Cody / unsplash.com

Jabłuszko prawdę ci powie

Jabłko – symbol bogini plonów – stanowiło nieodłączny element wróżbiarskiego wyposażenia każdej panny. Według podań powinna ona koło północy obrać owoc tak, by skórka się nie przerwała, i rzucić ją przez lewę ramię – ta po upadku na ziemię układała się w literę, na którą będzie się rozpoczynało imię przyszłego męża. Jeśli wróżba nie była zbyt pewna, owoc można było włożyć pod poduszkę – w nocy pannie miała się przyśnić twarz wybranka.

Z jabłkowych wróżb do naszych czasów przetrwała tylko jedna, popularna przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych – łowienie owocu z kubła pełnego wody. W zabawie biorą udział i kobiety, i mężczyźni; kto najszybciej wyłowi jabłko bez użycia rąk, ten jako pierwszy weźmie ślub w nadchodzącym roku.

Ciasteczka na halloween w różne kształty (fot. Cayla / unsplash.com)

fot. Cayla / unsplash.com

I tak suszona brzoskwinia oznaczała ubóstwo i stratę w nadchodzącym roku, a fasola albo moneta symbolizowały fortunę oraz pomyślność

Ogniste wróżby

Twarde, pomarszczone i w skorupkach – wszystkie gatunki orzechów w ostatnią noc starego roku były mile widziane. Panny zgodnie ze zwyczajem wrzucały je do ognia i… obserwowały. Jeśli orzech palił się spokojnie i równomiernie, znaczyło, że kochanek będzie stały w uczuciach. Jeśli zaś podskakiwał między płomieniami, należało nie wierzyć zbytnio ukochanemu i mieć na niego oko.

Innym sposobem poznania, jakiego męża przyniesie los, było zjedzenie przez młodą dziewczynę mieszanki z orzechów włoskich i laskowych z dodatkiem gałki muszkatołowej. Niecodzienna mikstura zapewniała spokojny sen oraz wyśnienie twarzy nieznanego kochanka.

Chleb z niespodzianką

Barmbrack, irlandzki chleb wyrabiany przy użyciu drożdży, przypomina brioszkę. Tradycyjnie zawiera rodzynki oraz inne suszone owoce. W halloweenową noc dobrze znaną recepturę nieco modyfikowano, a w środku mogły znaleźć się przeróżne dodatkowe składniki. Każdy z nich przepowiadał przyszłość. I tak suszona brzoskwinia oznaczała ubóstwo i stratę w nadchodzącym roku, a fasola albo moneta symbolizowały fortunę oraz pomyślność. Niezamężne kobiety z niecierpliwością wypatrywały wśród okruszków chleba pierścienia, który zapowiadał ślub. Do dziś w Irlandii żywa jest tradycja jedzenia barmbracka w ostatnią noc października, ale chowa się w nim pierścionek z plastiku.

Lampiony z dyni na Halloween (fot. Yulia Chinato / Unsplash.com)

fot. Yulia Chinato / Unsplash.com

Rzepa z Nowego Świata

Pokiereszowana, z przerażającym uśmiechem, świecąca się od środka – dynia ze świeczką ustawiona przed domem w Halloween ma odstraszać wampiry i złe duchy. Jednak zwyczaj wystawiania przed oknami nietypowych lamp nie jest wymysłem współczesnych i wcale nie ma początków w kulturze USA. Jak większość tradycji halloweenowych, tak i ta wywodzi się z celtyckiego folkloru i wiąże się z tragiczną historią Jacka.

Jak głosi legenda, sprytny farmer miał za życia okrutnie zakpić z diabła, więc po śmierci Jacka bramy piekła i nieba były dla jego duszy zamknięte. Duch farmera został skazany na wieczną tułaczkę w ciemnościach czyśćca. By odnaleźć drogę (jaką i dokąd prowadzącą – o tym legenda nie wspomina), nieszczęśnik wystrugał dla siebie lampę z rzepy i włożył do niej płonącą bryłę węgla, którą niegdyś rzucił w niego sam diabeł. Celtowie wierzyli, że zrobienie podobnego lampionu i wystawienie go przed dom w ostatnią noc starego roku sprawi, że zagubione dusze błądzące w czasie przesilenia odnajdą wreszcie właściwą drogę. Zwyczaj ten przetrwał kolejne wieki, aż Irlandczycy w czasach wielkiego głodu zaczęli masowo migrować do Stanów Zjednoczonych. Po drugiej stronie oceanu rzepa była jednak mniej popularna, przez co trudniej dostępna. W krótkim czasie zamieniono ją na znacznie większą dynię, która z powodzeniem jest wykorzystywana do dzisiaj.

Halloweenowe tradycje – Cukierek albo psikus (fot. Mai Nguyen / unsplash.com)

fot. Mai Nguyen / unsplash.com

Zmodernizowany rytuał

Podczas święta Samhain, kiedy dusze swobodnie przechadzały się po świecie żywych, niektóre z nich mogły przybrać ludzką postać. Najczęściej zamieniały się w żebraków, a następnie chodziły od domostwa do domostwa, żebrząc o jedzenie lub pieniądze. Odprawione z niczym, mogły rzucić na nieczułych domowników zły urok albo sprowadzić nieszczęście. Stąd też przed domy wystawiano jedzenie i picie dla chcących się posilić duchów.

Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa Samhain zostało zastąpione dniem Wszystkich Świętych. Zwyczaj wystawiania jedzenia przed dom zmienił się w okresie średniowiecza w tradycję pieczenia tak zwanego ciasta dla duszy i przetrwał na Wyspach Brytyjskich aż do lat 30. XX wieku. Ten przypominający raczej małe, okrągłe ciasteczka przysmak wypiekano z dodatkiem gałki muszkatołowej, cynamonu, imbiru i rodzynek. Przeznaczony był dla najbiedniejszych, którzy w zamian za otrzymaną pomoc mieli się modlić za dusze zmarłych przodków swoich dobroczyńców.

W USA zwyczaj pod nazwą cukierek albo psikus rozpowszechnił się dopiero po drugiej wojnie światowej głównie za sprawą komiksu „Fistaszki” oraz Kaczora Donalda i jego nieposkromionych siostrzeńców, którzy bawią się w Halloween, chodząc od domu do domu. Zamiast ciasta dla duszy częstowano cukierkami, a do najpopularniejszych z nich należy obecnie sweet corn (o smaku słodkiej kukurydzy). Żółto-czerwono-biały żelek został wymyślony przez George’a Renningera i nosił z początku nieciekawą nazwę „pasza dla kurcząt”. Recepturę – żelki robi się przede wszystkim z syropu kukurydzianego i cukru – przejęła od pomysłodawcy firma Goelitz, znana dzisiaj jako Jelly Belly. Dla wielu Amerykanów charakterystyczny słodki stożek jest nieodłącznym symbolem Halloween.

Pomarańczowo-żółte cukierki na Halloween (fot. Sarah Gualtieri / unsplash.com)

fot. Sarah Gualtieri / unsplash.com

Na pomyślność! 

Owcza wełna to nic innego jak… napój robiony z pieczonych jabłek zmiksowanych z mlekiem i sezonowymi przyprawami. Jego nietypowa nazwa prawdopodobnie pochodzi od błędnego tłumaczenia oryginalnej nazwy z języka celtyckiego. Rozgrzewający mus pito w pierwszy dzień nowego roku, by zapewnić sobie pomyślność i szczęście. Do dzisiaj napój jest chętnie spożywany w Wielkiej Brytanii, nie tylko w Halloween, ale również podczas świąt Bożego Narodzenia oraz po sylwestrze. Receptura jest dziś jednak inna, współczesną wersją owczej wełny jest cydr podawany na gorąco z laską cynamonu i goździkami. Pozostaje tylko rozkoszować się jego słodyczą i zakrzyknąć – szczęśliwego Halloween!

Bibliografia:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk