Kukbuk
Kukbuk
Czy posiadanie psa pomaga na zdrowie? Posiadacze psów są mniej zestresowani

Pies na stres

Psiarzom tego zjawiska tłumaczyć nie trzeba. Nawet krótki kontakt z psem pomaga pozbyć się napięcia, wycisza, odstresowuje. Dlaczego tak się dzieje?

Agnieszka Zieniuk – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat, jako redaktorka naczelna serwisu Hello Zdrowie, niestrudzenie tropiła zdrowe trendy, ekonowości, sprawdzone patenty na życie w rytmie slow. Prywatnie nieuleczalna psiara, od wielu lat jako wolontariuszka prowadzi dom tymczasowy dla bezdomnych psów we współpracy z Fundacją Mikropsy. Dyplomowana zoolożka i behawiorystka.

Tekst: Agnieszka Zieniuk

Zdjęcie główne: Ruby Schmank / unsplash.com

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 15 minut!

Człowiek udomowił psa 15 tysięcy lat temu. A właściwie nie psa, lecz… wilka. Odważne osobniki tego gatunku, zmotywowane głodem i zimnem, zbliżyły się do ludzkich siedzib, by przetrwać i – jak się później okazało – nawiązać przyjaźń na tysiące lat.

Dziś trudno sobie wyobrazić nawet krótki spacer bez mijania przechodniów z czworonogami. I całe szczęście, bo obecność psa ma zbawienny wpływ na ludzką psychikę.

Kontakt z psem a oksytocyna

Tego, że kontakt z psem jest dla nas źródłem przyjemności i spokoju, dowiedziono naukowo. Jak to możliwe? Kluczem do zagadki jest oksytocyna – hormon przywiązania. Tak, tak, to ten sam, który zalewa organizmy młodych mam zaraz po porodzie. Ale co to ma wspólnego z psem?

Paul Zak, neuroekonomista, znany z badań nad rolą oksytocyny w zachowaniach człowieka oraz jej wpływem na empatię, nazywa ją „molekułą moralną”. Jego zdaniem hormon ten sprawia, że traktujemy innych z troską, wyrozumiałością i empatią.

Oksytocyna

Słowo oksytocyna wywodzi się z języka greckiego. Termin ten pochodzi od słow oxys i tokos, które w dokładnym tłumaczeniu oznaczają - szybki poród. U kobiet prowadzi do skurczu macicy oraz mięśni przewodów mlecznych – ułatwia zapłodnienie oraz wydzielanie mleka z gruczołów mlecznych. U mężczyzn oksytocyna wpływa na erekcję.
kontakt z psem produkuje oksytocynę

fot. @charlesdeluvio / unsplash.com

Zak przeprowadził ciekawe badanie. Od 100 ochotników pobrano próbki krwi w celu oznaczenia poziomu hormonów, w tym oksytocyny. Następnie osoby te miały możliwość zabawy z psem w osobnym pomieszczeniu. Po zabawie zbadano ich krew po raz kolejny. Wyniki nie były jednoznaczne. Jedynie u 30% uczestników zabawa ze zwierzęciem podniosła poziom oksytocyny. Ale odnotowano pewną prawidłowość – były to osoby, które miały zwierzęta. Naukowcy wywnioskowali, że im więcej mamy kontaktu z czworonogami, tym bardziej podnosi on poziom oksytocyny w naszym organizmie.

Korzyści z posiadania psa

Okazuje się, że obcowanie ze zwierzętami powoduje także szereg innych reakcji w organizmie.

– Kontakt socjalny z psem powoduje u nas wzrost nie tylko oksytocyny, która u ssaków ma znaczenie społeczne, a więc odpowiada za zachowania afiliacyjne, nawiązywanie kontaktu, tworzenie więzi, łączenie się w pary oraz opiekę nad potomstwem. Podnosi się także poziom beta-endorfiny uśmierzającej ból i pomagającej walczyć ze stresem. Oprócz tego głaskanie zwierzęcia, zabawa z nim, a nawet samo jego obserwowanie powoduje u nas spadek kortyzolu, czyli tak zwanego hormonu stresu – mówi Agnieszka Wędrychowicz, behawiorystka i dogoterapeutka.

Samo obserwowanie psa powoduje spadek kortyzolu, czyli hormonu stresu.

Pod wpływem kontaktu z psem podnosi się też poziom dopaminy – neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za dobre samopoczucie i odczuwanie radości, którego poziom, obok wazopresyny i adrenaliny, wzrasta rekordowo, gdy jesteśmy zakochani!

Czego jeszcze możemy się spodziewać, budując relację z psem? Spadku ciśnienia tętniczego krwi i niższego ryzyka chorób naczyniowych oraz… dłuższego życia. Trwające 12 lat badania szwedzkich naukowców z Uniwersytetu w Uppsali, przeprowadzone na dużej próbie – 3,4 miliona Szwedów w wieku 40-80 lat – pokazały, że posiadanie psa, przede wszystkim w przypadku osób samotnych, może zmniejszyć ryzyko śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych nawet o 36%

Pies wyciągający łapę

fot. Camylla Battani / unsplash.com

Spacer z psem - jak na nas wpływa?

Interpretując wyniki tych badań, szwedzcy naukowcy podkreślali, że właściciele psów, chcąc nie chcąc, po prostu więcej się ruszają, bo opieka nad zwierzęciem wiąże się z regularnymi spacerami – niezależnie od tego, czy nam się chce, czy nie, czy świeci słońce, czy leje i wieje – z psem wyjść trzeba. A odpowiedzialny właściciel wie, że z czworonogiem nie wystarczy iść „na siku i z powrotem”.

Naturalną potrzebą psa jest węszenie i zaznaczanie terenu, a także kontakt z innymi osobnikami. Parę minut zabawy w przydomowym ogródku czy krótkie kółko wokół bloku nie załatwi sprawy. Spacery zapewniają psu kontakt z innymi osobnikami jego gatunku oraz nowymi bodźcami. Zróżnicowane obiekty, dźwięki i zapachy, na które natyka się w lesie, na łące czy w parku, stymulują rozwój intelektualny psa. Codzienne długie przechadzki pozwalają mu też spożytkować energię i zachować kondycję. Nie inaczej jest z nami, dlatego korzyści ze spacerów z psem są obopólne. Badania przeprowadzone przez Mary Carol Hunter na Uniwersytecie Michigan pokazały, że nawet 20-minutowy marsz na łonie natury znacznie obniża poziom kortyzolu. A przecież porządny spacer z psem trwa znacznie dłużej!

Wysiłek fizyczny – a energiczny spacer nim jest – sprawia, że w organizmie rośnie poziom serotoniny, zwanej hormonem dobrego samopoczucia. Naukowcy z Uniwersytetu Duke’a odkryli w 1999 roku, że aktywność fizyczna może skutecznością dorównywać antydepresantom! U 45% osób cierpiących na depresję objawy choroby ustąpiły tylko w wyniku aktywności, bez stosowania leków antydepresyjnych. Badania powtórzono w 2007 roku – wyniki były identyczne.

posiadanie psa zmniejsza stres

Naukowcy zajmujący się wpływem obcowania ze zwierzętami na kondycję psychiczną człowieka podkreślają jeszcze jedno: ludzie, którzy mają psy, zdecydowanie lepiej radzą sobie w kontaktach społecznych, nawiązywaniu znajomości i budowaniu relacji. A to pomaga radzić sobie ze stresem. Nic dziwnego – przecież spacer z czworonogiem to niezastąpiona okazja do poznania nowych ludzi. Zwykle, maszerując do sklepu po bułki czy jadąc tramwajem, nie zaczepiamy nikogo, żeby sobie z nim pogawędzić. A w czasie spaceru z psem? Small talk psiarza z psiarzem to nie stresujący obowiązek, nawiązywanie rozmowy, bo tak wypada. To zwykle naprawdę serdeczna, niewymuszona wymiana zdań – z reguły na temat, który budzi żywe emocje. Bo który psiarz nie lubi opowiadać w nieskończoność o swoim najlepszym przyjacielu?

Na dodatkowe plusy mogą liczyć ci, którzy zdecydują się przygarnąć bezdomnego psa. Tu mechanizm jest prosty: dając zwierzęciu nowy dom, robimy coś bezdyskusyjnie dobrego, a to sprawia, że wzrasta nasze poczucie własnej wartości. Czujemy się po prostu lepszymi ludźmi!

Ludzie, którzy mają psy, zdecydowanie lepiej radzą sobie w kontaktach społecznych, nawiązywaniu znajomości i budowaniu relacji

Pies w biurze

Zbawienny kontakt z czworonogiem wykorzystuje dogoterapia. Metoda terapii z udziałem psów została wymyślona w USA już w latach 70. Zapoczątkował ją psycholog dziecięcy Boris Levinson, który udowodnił jej skuteczność w pracy z dziećmi ze zdiagnozowanym autyzmem. Dziś dogoterapia jest bardzo popularna. W Stanach Zjednoczonych psi terapeuci regularnie odwiedzają domy spokojnej starości i oddziały dziecięce w szpitalach.

Rozpowszechnienie wiedzy o pozytywnym wpływie obecności psów na psychikę człowieka zaowocowało też nową modą – coraz więcej osób przychodzi ze swoimi psami do pracy, a pracodawcy coraz częściej patrzą na to przychylnym okiem. Firmy, które otworzyły swoje biura na zwierzęta, są dziś zrzeszone w sojuszu Pets At Work Alliance, którego inicjatorem jest Nestlé Purina. W biurze Nestlé w Gatwick na 1200 pracowników przypada 70 psów! W Polsce także coraz mniej dziwi widok psa spacerującego między biurkami pracowników.

Pies, seter irlandzki, jedzący przysmak z dłoni człowieka

Skąd taki pomysł? Bo obecność zwierzęcia w biurze rzeczywiście działa. Rozładowuje napięcie, zwiększa efektywność pracy, redukuje stres. Sprawia też, że pracownicy aktywnie wykorzystują przerwy – na spacer z czworonogiem – a przy okazji nie denerwują się tym, że siedzi sam w domu, gdy oni pracują. Wszystko to sprawia, że „pies biurowy” to coraz częstsze zjawisko. I bardzo dobrze, ale pod jednym warunkiem: że taka sytuacja odpowiada także psu!

– Ludzi głaskanie psa odstresowuje. W przypadku zwierząt sprawa wygląda nieco inaczej – mówi Agnieszka Wędrychowicz. – Kiedy je głaszczemy, wzrasta u nich poziom oksytocyny i beta-endorfiny, hormonu szczęścia mającego najmocniejsze działanie spośród całej rodziny endorfin, ale jednocześnie rośnie poziom hormonu stresu, czyli kortyzolu. Nie znaczy to, że powinniśmy przestać głaskać naszych ulubieńców. Ale uważajmy na osoby obce, które nadużywają otwartości naszych zwierząt i na przykład klepią je po głowie, tulą, głaszczą bez umiaru, nawet gdy one wyraźnie sobie tego nie życzą – podkreśla behawiorystka.

Jeśli więc, podążając za nowym trendem, zabierzemy naszego Reksia do biura, by lepiej nam się pracowało, uważnie go obserwujmy. Pies wysyła szereg sygnałów, które świadczą o tym, że przeżywa stres. Może odwracać głowę, oblizywać się, nerwowo machać ogonem, ziewać. Wtedy lepiej zostawić go w domu, a po powrocie zabrać na długi spacer. Idealny, by pozbyć się nagromadzonego przez cały dzień napięcia!

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk