Kukbuk
Kukbuk

Kulinarny przewodnik po Rzymie

Najlepsze, sprawdzone adresy w Rzymie, w mieście, w którym naklejkę TripAdvisora drukuje się samodzielnie i przykleja do drzwi, na bezczelnego, czasem nawet przed otwarciem.

Specjalista w zakresie kuchni śródziemnomorskich, dziennikarz kulinarny, podróżnik, fotograf, autor sześciu bestsellerowych książek kulinarnych. Gotuje i karmi, prowadzi warsztaty kulinarne oraz organizuje wyjątkowe kolacje degustacyjne.

Tekst: Bartek Kieżun

Zdjecie główne: Maria Laura Gionfriddo / unsplash.com


Pozostałe zdjęcia: Bartek Kieżun

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 9 minut!

W Rzymie trudno mi się zatrzymać. Do listy miejsc, które koniecznie chcę odwiedzić, ciągle dochodzą nowe. A jak tu nie wrócić do tych, które się pokochało od pierwszego wejrzenia lub za drugim razem? Mam takie wrażenie, że gdybym mieszkał w Wiecznym Mieście na stałe, skończyłbym jak chart barona Munchausena. Biedne zwierzę, którego imienia nie pamiętam, straciło nogi od długiego wędrowania. Po prostu ścierały się jak podeszwy butów i biedny chart na łożu śmierci został pomylony z jamnikiem, takie miał krótkie nogi. Tym razem prawie udało nam się ominąć Watykan, prawie… I mimo że nogi robiły się coraz krótsze, to zapewniam, że kolumnada Berniniego po zmroku to widok wart grzechu!

Mam wrażenie, że w Rzymie, podobnie jak w Krakowie, naklejkę TripAdvisora drukuje się samodzielnie i przykleja do drzwi, na bezczelnego, czasem nawet przed otwarciem.

Lista miejsc w Rzymie, które tym razem koniecznie chcieliśmy odwiedzić, miała tylko parę pozycji. Uzupełniało ją kilka następnych, polecanych jako te, których nie da się ominąć, jeśli myśli się żołądkiem. I ta druga lista nie była dobra, oj nie. Kawiarnia w pobliżu Panteonu, serwująca kawę z legendarną pianką, trwała w miejscu wskazanym przez przewodnik. Jednak jej smak ostatecznie ani nas nie zachwycił, ani wręcz przeciwnie. Wyszliśmy smutni nieco, jak to po spotkaniu z legendą, która zawodzi. Restauracja na Zatybrzu, którą polecają sobie nawzajem turyści, okazała się zwyczajną pizzerią. Pizza okej… i tyle, wino bezczelnie za młode.

Moja lista miejsc w Rzymie wartych odwiedzenia nie obejmuje restauracji z gwiazdkami, kapeluszami czy innymi naklejkami na drzwiach. Jeśli jakieś były, nie traktowaliśmy ich poważnie.

Tu wpadliśmy na ciastko, tam na kawę, restauracje polecił nam właściciel mieszkania, w którym mieliśmy przyjemność mieszkać, a księgarnia z piwem w zasadzie sama na nas wpadła.

Renella, via del Moro 15

Słynna zatybrzańska piekarnia. Ominąłem ją szerokim łukiem ze trzy razy, pełen obaw, by za czwartym wejść i zjeść tam genialną kanapkę na śniadanie. Ciastka z migdałami wrzuciłem do kieszeni z prawej strony, placek z czymś zielonym, szalenie popularnym zimą, do tej z lewej i tak zabezpieczony udałem się na podbój Zatybrza. Uwaga, w głębi lokalu można podglądać proces pieczenia. Warto!

Reklama

I dolci di Nonna Vincenza, via dell’Arco del Monte 98

To świetne miejsce na kawę i coś słodkiego oraz idealne, by nabyć sycylijskie przysmaki. W barze słodycze: cannoli i cassata siciliana, genialne czekolady. W sali obok sklep z likierami i miodami. Z kolejki obecnej przy ladzie wnioskuję, że nie tylko mnie tak bardzo smakują słodycze od babci Vincenzy. Polecam zaglądanie na zaplecze. Tam przy piecach uwijają się „ciacha” równie apetyczne jak te, które panie pakują do pudełek na wynos.

Il Forno Campo de’ Fiori, piazza Campo de’ Fiori 22

Tu jestem za każdym razem. Nie potrafię sobie odmówić. Pizza z ziemniakami i rozmarynem jest absolutnie cudowna. To szał! To szok! W środku kontrolowany chaos. Nie znacie włoskiego? Pokazujcie palcem, mówcie po polsku, angielsku albo chińsku, byle przykuć uwagę sprzedawcy, inaczej stare rzymianki wygryzą was z kolejki bez najmniejszego wahania!

Mercato Piazza San Cosimato, piazza San Cosimato

Przyjazny targ na zachodnim brzegu Tybru. Jest mocno sezonowo. Rewelacyjne stoisko z serami, zaraz obok króluje pasta fresca. Sprzedawca warzyw nie tylko doradzi, ale jak trzeba, sam coś do siatki dorzuci. Jego pomocnik w tym czasie obiera karczochy, by po powrocie do domu tylko wrzucić je do garnka. Obok, na rogu, świetny sklep, w którym można kupić wszelkie produkty suche, jak choćby suszony bób, ale też kawę, herbatę, wszelkiej maści ziarna i ziarenka. Są też rzeczy mokre: oliwy, octy i likiery.

Trattoria da Lucia, vicolo del Mattonato 2

Na Zatybrzu, ale na uboczu, poza turystycznym szlakiem. W okolicy mnóstwo kotów. Koniecznie: trippa alla romana, czyli flaki po rzymsku, i coda alla vaccinara, czyli ogony na sposób rzymskich rzeźników. Klasyki tutejszej kuchni Trattoria da Lucia serwuje od 1938 roku. Jakość wysoka, ceny bardzo przyzwoite.

Vineria Litro, via Fratelli Bonnet 5

Inne oblicze Rzymu. Miejsce stworzone dla rzymian. Od turystycznych traktów daleko. Nowoczesna kuchnia, świetna selekcja win. Wnętrze, na przekór stereotypowi włoskiej knajpy, piękne. Sałatka z surowych karczochów na długo zostanie mi w pamięci. Na jeszcze dłużej wino. Białe, z podsuszanych winogron. W nosie słodkie, w ustach wytrawne! Warto było się wdrapać!

Reklama

Hop & Book Libreria Beer Shop Dischi in Vinile, via dell’Amba Aradam 29/a

Rzym zachwycił się rzemieślniczymi piwami. Chyba w ogóle cała Italia. Ale w okolicach Bazyliki św. Jana na Lateranie znaleźliśmy miejsce, które łączy w sobie księgarnię z piwiarnią (piwa tylko od małych producentów) i sklepem z winylami. Miejsce autorskie, otwarte z pasji i własnymi rękami. Ja trzymam za nich kciuki! A wy idziecie na piwo!

Bar del Fico, piazza del Fico

Zaraz obok piazza Navona kryje się inny plac, a raczej placyk. Po tym większym biegają turyści, w prawo i w lewo, jak w amoku. Na piazza del Fico spokój. Plac i odchodzące z niego uliczki to miejsce spotkań nieco młodszych mieszkańców Rzymu, niby w centrum miasta, ale jednak na uboczu. Atmosferą okolica zdecydowanie bardziej przypomina krakowski Kazimierz niż Rynek Główny. Na placu sklep Retro, w którym króluje światowy design lat sześćdziesiątych. Piękne przedmioty, godne pożądania! Jak cały Rzym zresztą!

Przeczytaj również:

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk