Kukbuk
Kukbuk

Musisz mieć ukończone 18 lat, aby korzystać z tej treści.

Czy jesteś pełnoletni?

Kompozycja z przedmiotami aukcji Desy, jedzenie i naczynia (fot. Marcin Koniak)

Kolekcjonowanie od kuchni

Z okazji wystawy i aukcji „Sztuka od kuchni”, której patronem jest KUKBUK, pytamy Agatę Szkup i Stefanię Ambroziak z DESA Unicum, jak wygląda współczesny rynek sztuki i jakie warunki trzeba spełnić, by stworzyć własną kolekcję.

Tekst: Marta Cyzio

Zdjęcie główne: Marcin Koniak

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 25 minut!

„Sztuka od kuchni” to pierwsza tego typu wystawa w Polsce prezentująca przedmioty związane z kuchnią – 17 września będzie można je wylicytować na aukcji. Skąd pomysł na takie wydarzenie?
 

Agata Szkup: Bodźcem do zorganizowania wystawy było to, że na polskim rynku sztuki coraz lepiej radzą sobie projekty specjalne, związane z jakimś tematem przewodnim. Tego typu inicjatywy pozwalają w jednym miejscu zaprezentować różne formy sztuki: rzemiosło, malarstwo, rzeźbę, a nawet pewne działania artystyczne, które wiążą się na przykład z performance’em i z tym, co po nim zostaje. Tego typu wystawy umożliwiają nam również zastosowanie ciekawszych form promocji wydarzenia czy stworzenie niebanalnego katalogu, osnutego wokół jednej historii. W przypadku „Sztuki od kuchni” katalog podzieliliśmy na działy związane z posiłkami – śniadanie, uczta, deser. Taka prezentacja jest nie tylko atrakcyjna wizualnie, ale i po prostu miła dla oka odbiorcy. 

Zastawa stołowa z wystawy „Sztuka od kuchni” (fot. Marcin Koniak)

fot. Marcin Koniak

Stefania Ambroziak:Punktem wyjścia dla naszego zespołu, który zgromadził te obiekty w ofercie, było spojrzenie na nie z perspektywy ich użyteczności. Na wystawie prezentowane są przedmioty kolekcjonerskie, muzealne, ale też takie, które pomimo upływu czasu mogą znaleźć się we współczesnej kuchni, są funkcjonalne. Oczywiście są to również rzeczy, które dodadzą prestiżu, między innymi ze względu na rodzaj materiału, z jakiego są wykonane. Chcieliśmy przez to podkreślić, że nie zawsze są to jedynie obiekty do gromadzenia i katalogowania.

Prezentowane przedmioty są związane z kuchnią w pośredni i bezpośredni sposób. Na wystawie znajdują się obrazy, talerze czy opakowania. Niektóre z nich pochodzą z XVII, inne z XX wieku. Jaki był klucz doboru tych przedmiotów?

S.A.: Punktem wyjścia były kuchnia, motywy związane z ucztą, ale również konsumpcją w dzisiejszym ujęciu. Współcześnie inaczej postrzegamy zasiadanie do stołu niż 100 lat temu, a aktualna sztuka często krytycznie podchodzi do konsumpcji. Komentarzem instalacyjnym do tego, co kryje się za spożywaniem, jest na przykład praca „Słodycz i zwątpienie” Doroty Podlaskiej, która dotyka tematu łakomstwa, ale także zdradliwej natury czekoladowych słodyczy. 

Prosecco na wernisażu wystawy „Sztuka od kuchni” w Desa (fot. Maciek Niemojewski)

fot. Maciek Niemojewski

Który spośród wytypowanych na aukcję przedmiotów jest według pań najbardziej niezwykły? 

S.A.: Takim obiektem z pewnością jest historyczny serwis prezydenta Mościckiego. Kolejnym, na który warto zwrócić uwagę, jest wspomniana już praca „Słodycz i zwątpienie” Podlaskiej – rzecz niezwykle krucha i jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa pod względem konceptu. Warto również zwrócić uwagę na szklankę Agaty Bogackiej jako przykład pracy przestrzennej, z pozoru użytkowej, ale zaprojektowanej przez artystkę tworzącą głównie w medium malarstwa. Podobnie nietypowym przedmiotem są wałki Aleksandry Jachtomy, malarki nurtu op-art. Te pomalowane i przeskalowane formy użytkowe są obiektami z pogranicza rzeźby i instalacji. Trudno nie wspomnieć o projekcie opakowania czekoladek dla firmy Wedel autorstwa Zofii Stryjeńskiej, ta praca bowiem pokazuje, że opakowanie produktu spożywczego może być dziełem sztuki. Z obiektów użytkowych szczególnie pożądanych przez kolekcjonerów warto wskazać na klasyk polskiego dizajnu – serwis do kawy „Płaski” projektu Bogdana Wendorfa, w efektownej, złotej wersji.

W tym zestawieniu nie wymieniła pani misy wykonanej przez Picassa


S.A.:
 To rzeczywiście jest bardzo atrakcyjny na polskim rynku przedmiot kolekcjonerski. Misę wykonał Picasso w latach 50. XX wieku, w czasie swojego długoletniego pobytu w wytwórni ceramiki Madoura na południu Francji. Obiekt ten dokumentuje szczególny epizod w życiu artysty malarza, kiedy zafascynował się dziedziną sztuki użytkowej i zajął wytwarzaniem ceramicznych talerzy, dzbanów, a nawet całych serwisów. 

Zdjęcie widowni podczas panelu dyskusyjnego na wystawie w Desa (fot. Maciek Niemojewski)

fot. Maciek Niemojewski

Co sprawia, że te przedmioty mogą uchodzić za ponadczasowe? Czy po latach wciąż będą perełkami w naszych domowych kolekcjach?


A.S.:
Ponadczasowość wynika przede wszystkim z tego, że są to przedmioty rzemiosła z najwyższej półki. Obiekty te były zaprojektowane przez artystów związanych ze sztuką użytkową, których nazwiska utrwaliły się na dobre w historii dizajnu i historii sztuki. 

S.A.: Część z tych obiektów bez trudu znajdzie zastosowanie na współczesnym stole. Serwis Tiffany’ego nadal jest kompletem, w którym możemy podawać kawę. Oczywiście niektóre przedmioty mogą nas zmusić do pewnej kreatywności przy nakrywaniu do stołu. Takim jest na przykład żardiniera wykorzystana przez nas do aranżacji jednego ze zdjęć dla KUKBUK-a. Tradycyjnie wykorzystywana do układania kompozycji z ciętych kwiatów, dzisiaj również może zostać użyta do twórczego ułożenia bukietu na stole. Ten bardzo dekoracyjny przedmiot, wykonany we francuskim warsztacie złotniczym pod koniec XIX wieku, dawniej dodający splendoru pałacowym nakryciom, dziś także może dodać prestiżu domowi właściciela. 

Wernisaż wystawy „Sztuka od kuchni” w Desa (fot. Maciek Niemojewski)

fot. Maciek Niemojewski

Należy się otaczać rzeczami, z którymi dobrze nam się żyje. To kwestia pewnego rodzaju energii, która powinna zaistnieć między właścicielem a przedmiotami. C

Katalog wystawy „Sztuka od kuchni” powstał we współpracy z KUKBUK-iem. W jaki sposób ta kooperacja wpłynęła na koncepcję tworzenia katalogu? Czy wspólny projekt wymusił inne spojrzenie na prezentowane przedmioty?


S.A.:
Zdjęcia aranżacyjne odsłoniły nam inną stronę obiektów wystawianych na licytację. Spojrzeliśmy na nie w innym kontekście, myśląc o tym, że te przedmioty mogą otrzymać nowe życie, funkcje. Obecnie specjalnych łyżek do ciastek czy szczypców do tostów raczej nie używamy na co dzień. Jednak aranżując zdjęcia, szukając dla nich odpowiedniego miejsca, dostrzegaliśmy, że mogą się one doskonale we współczesnej kuchni sprawdzić. Warto zatem do niektórych z tych przedmiotów powrócić. Z pewnością zwrócą one uwagę naszych gości.

Powszechnie panuje opinia, że sztuka to elitarne zajęcie. Czy według pań każdy może zostać kolekcjonerem?


A.S.:
W tym momencie polski rynek sztuki bardzo się otwiera na nowych kolekcjonerów, ich grono znacznie się poszerza. Młodzi ludzie zaczynają inwestować w dzieła. Częściowo jest to kwestia rosnącej wśród nich świadomości, potrzeby otaczania się oryginalnymi przedmiotami, które z czasem mogą zyskać na wartości. Takie inicjatywy, jak Aukcje Młodej Sztuki, na których cena wywoławcza to 1000 złotych, znacznie ułatwiają kupowanie dzieł. Sztuka przestaje być czymś tylko dla osób z pokaźnym zasobami finansowymi.  

Jak rozpocząć przygodę z kolekcjonerstwem? Co poradziłyby panie osobom stawiającym pierwsze kroki w świecie sztuki? 


A.S.:
Po pierwsze, by zostać kolekcjonerem, trzeba oglądać sztukę. Im więcej oglądamy, tym szybciej wyrabiamy sobie wyczucie, co nam się podoba i co chcielibyśmy kolekcjonować. To jest najważniejsze. Od tego rozpoczynamy nasze rozmowy z klientem. Pytanie, co mu się podoba, to podstawa rozpoczęcia tworzenia kolekcji. Głównie z tego względu, że w przedmiotach, które będą ją tworzyć, trzeba się zakochać. Mieć do nich serce, pasję, by chcieć później tę kolekcję rozwijać. Należy się otaczać rzeczami, z którymi dobrze nam się żyje. To kwestia pewnego rodzaju energii, która powinna zaistnieć między właścicielem a przedmiotami. Chciałabym również podkreślić, że niezależnie od tego, jakim funduszem się dysponuje, nasi doradcy potrafią znaleźć odpowiednie obiekty, które z pewnością zmieszczą się w budżecie oraz przypadną do gustu danemu klientowi. 

Zdjęcie Prosecco Treviso podczas wernisażu w Desa (fot. Maciek Niemojewski)

fot. Maciek Niemojewski

Czy na rynku są dostępne publikacje, które poleciłaby pani początkującym kolekcjonerom?


A.S.:
Oczywiście są lektury, z których można skorzystać. Dobrze jest mieć takie teoretyczne przygotowanie, ale najważniejsze jest to praktyczne. Chodźmy do muzeów, odwiedzajmy stałe oraz czasowe wystawy, ale również galerie, które działają komercyjnie. Im więcej oglądamy, tym bardziej jesteśmy świadomi, co nam się podoba i jakie są możliwości kupowania i kolekcjonowania. 

Co, kiedy już zdecydujemy się na kolekcjonowanie sztuki? Jak mądrze w nią inwestować? Na co powinniśmy zwracać uwagę przy kupowaniu dzieł?


A.S.:
Przede wszystkim trzeba śledzić to, co się dzieje na rynku. W tym momencie bardzo popularna jest sztuka nowoczesna, powojenna, a także dzieła artystów, którzy debiutowali po 1989 roku. Polska sztuka lat 60. i 70. w ostatnich latach bardzo zyskała na wartości. W dzieła z tych okresów z pewnością warto teraz inwestować. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się również sztuka tworzona przez rodzimych artystów, którzy weszli już do kanonu sztuki międzynarodowej: Szapocznikow, Abakanowicz, Strzemińskiego, Winiarskiego czy Fangora. Przy czym ceny tych prac są dość wysokie. Warto zwrócić uwagę na sztukę z lat 80., która obecnie jest niedowartościowana. Niedawno w DESA Unicum mieliśmy szczególny projekt jej poświęcony, „Nowa figuracja, nowa ekspresja” – miał na celu zwrócenie uwagi na niszę, która może być atrakcyjna także pod względem inwestowania. Wiele nazwisk z tego czasu zostało zapomnianych przez rynek sztuki. Niemniej jest to naszym zdaniem dobre malarstwo, duże formaty prac, które można jeszcze nabywać w granicach 30-40 tysięcy złotych. Te dzieła w perspektywie 10 lat będą uznawane za klasykę polskiej sztuki. 

Wernisaż wystawy „Sztuka od kuchni” w Desie (fot. Maciek Niemojewski)

fot. Maciek Niemojewski

Aukcja przedmiotów, o których rozmawiamy, odbędzie się 17 września. To doskonała okazja do rozpoczęcia przygody z kolekcjonerstwem. Co należy wiedzieć lub zrobić przed wzięciem udziału w licytacji?

A.S.: Na pewno konieczne jest zapoznanie się z katalogiem, by wybrać to, co nam się podoba. Warto obejrzeć wcześniej wystawę, na której wszystkie obiekty będzie można zobaczyć na żywo. Później, jeśli wciąż jesteśmy zainteresowani i zdecydowani, by wziąć udział w licytacji, należy się zarejestrować. Możliwości takiej rejestracji jest kilka – osobiście, mailowo lub poprzez aplikację. Drugi wariant wymaga jednak przesłania nam e-mailem pewnych dokumentów. Wszystkie potrzebne informacje są dostępne na stronie.

Czy na aukcje może przyjść każdy? 

A.S.: W licytacji może wziąć udział każdy, kto dopełni wspomnianych przeze mnie formalności. Nie ma żadnej dodatkowej bariery. Zapraszamy również wszystkich, którzy chcą po prostu obejrzeć przebieg aukcji – te potrafią być bardzo emocjonujące.

Kolekcja zastawy stołowej podana do deseru z kwiatami (fot. Marcin Koniak)

fot. Marcin Koniak

Przejdźmy na chwilę do samego rynku sztuki. Jakie trendy można na nim obecnie zaobserwować?

A.S.: Oprócz sztuki powojennej, o której już mówiłyśmy, ostatnie dwa lata to renesans zainteresowania sztuką dawną, czyli obiektami pochodzącymi z XIX wieku oraz przełomu XIX i XX wieku. Trend ten zaowocował rekordem sprzedażowym na polskim rynku sztuki – obraz „Zabicie Wapowskiego” Jana Matejki został sprzedany za ponad 3 683 000 złotych. Uwaga kolekcjonerów zaczyna się również koncentrować na młodych artystach, którzy debiutowali po 1989 roku. Tutaj warto wymienić tych najbardziej znanych: Sasnala, Bujnowskiego, Maciejowskiego, Ołowską, Sosnowską czy Liberę. To już nazwiska międzynarodowe, które trafiają do kolekcji zagranicznych, mają ekspozycje indywidualne za granicą. Na pewno takim nazwiskiem, budzącym dużo emocji, jest Uklański, który obecnie robi zawrotną karierę na rynku amerykańskim. Artysta ma swoje atelier w Nowym Jorku, a od czasu do czasu jego prace pojawiają się również w Polsce, gdzie też budzi zainteresowanie kolekcjonerów. 

Jakie znaczenie mają aktualnie na rynku galerie internetowe? Czy nieco zdemokratyzowały one sztukę? Uczyniły ją bardziej dostępną?


A.S.:
Na pewno galerie internetowe ośmielają potencjalnych klientów. W tym sensie sztuka staje się bardziej dostępna. Aukcje stacjonarne nierzadko dla osób, które nie miały wcześniej kontaktu z rynkiem sztuki, kojarzą się z czymś niedostępnym. Peszą i zniechęcają do udziału. Internet przełamuje tę barierę. Fakt, że można kupić dane dzieło, siedząc w domu na kanapie, ułatwia wejście na rynek sztuki. Kupowanie staje się bardziej przystępne, a także nie wymaga inwestowania dużej ilości czasu. 

Kompozycja ze śniadaniem i zastawą stołową z wystawy w Desa (fot. Marcin Koniak)

fot. Marcin Koniak

Kompozycja z zastawą i owocami z wystawy „Sztuka od kuchni” (fot. Marcin Koniak)

fot. Marcin Koniak

Kolekcje są tworami dynamicznymi. Często na przestrzeni lat, kiedy nabywamy kolejne przedmioty, nasz gust ewoluuje. Zaczynają nam się podobać zupełnie inne rzeczy.

Gdyby miała pani wskazać różnice między polskim a zachodnim kolekcjonerem – co by to było? 


A.S.:
Z pewnością budżet. Pułap finansowy polskiego rynku sztuki jest dużo niższy. Ponadto zachodni kolekcjoner jest bardziej świadomy. Głównie z tego względu, że tamtejsze kolekcjonerstwo ma dużo dłuższe tradycje niż w Polsce. U nas rynek sztuki zaczął działać po wojnie dopiero w końcu lat 80., kiedy odbyły się pierwsze aukcje. Tym, co jeszcze różni polskiego kolekcjonera od zachodniego, jest kwestia granic. Polacy wciąż są przywiązani do lokalnego rynku, skupiają się na polskich nazwiskach. Tymczasem zachodni kolekcjoner wybiera sztukę z najrozmaitszych miejsc na świecie i kupuje ją w wielu domach aukcyjnych z różnych kontynentów. My oczywiście próbujemy na naszych aukcjach pokazywać również zachodnie nazwiska, głównie związane z kierunkiem pop-artu. W końcu sztuka nie ma granic, jest czymś międzynarodowym.

Zastawa stołowa na wystawie w Desa (fot. Marcin Koniak)

fot. Marcin Koniak

Na zakończenie – jakie są trzy złote zasady każdego kolekcjonera? O czym musi pamiętać? 


A.S.:
Na pewno kupujemy to, przy czym mocniej serce zabije. Czyli wybieramy te obiekty, które przede wszystkim nam się podobają. To jest pierwszy etap, o którym już wcześniej wspominałam. Równie istotne jest nabywanie dzieł ze sprawdzonych miejsc, gdzie dba się, by rynek sztuki był jak najbardziej transparentny. Warto także korzystać z porad osób, które pracują w renomowanych galeriach, mają specjalistyczną wiedzę, potrafią potwierdzić autentyczność dzieł. 

S.A.: Oprócz kupowania tego, co nam się podoba, istotne jest jeszcze mieć koncepcję na tę kolekcję. Każda powinna mieć swój określony profil.

A.S.: Kolekcje są tworami dynamicznymi. Często na przestrzeni lat, kiedy nabywamy kolejne przedmioty, nasz gust ewoluuje. Zaczynają nam się podobać zupełnie inne rzeczy. Najczęściej jest jednak tak, że kolekcjonerzy mają największy sentyment do rzeczy, które trafiały do nich na samym początku. Z nimi nie chcą się rozstawać, mimo że nierzadko przestają się im w jakimś stopniu podobać. Kiedy kolekcja zaczyna się rozwijać, warto pomyśleć nad profilem, jakąś myślą przewodnią, szczególnie zajmującym nas kręgiem artystycznym czy okresem w historii sztuki. To trzy najważniejsze zasady, o których warto pamiętać. 

Partnerem wieczoru był Stock Prosecco Treviso, który zapewnił wspaniałą oprawę wydarzenia.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk