Kukbuk
Kukbuk
Piotr Kucharski

Karmiąc ludzi, daję im szczęście

O miłości do jedzenia, zapomnianych warzywach i zero waste rozmawiamy z Piotrem Kucharskim – gospodarzem programu „Kucharskiego pomysł na kuchnię” na kanale Kuchnia+

Tekst: Magda Malicka

Zdjęcia: materiały prasowe

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 8 minut!

Podobno uważasz, że aby być dobrym kucharzem, trzeba spełnić trzy warunki: lubić jeść, lubić karmić innych i lubić przygotowywać jedzenie. Która czynność sprawia ci najwięcej frajdy? 

Najbardziej lubię karmić innych – widzieć, jak jedzenie im smakuje, sprawia radość. Pewnie dlatego, że łechcze to moje ego. A mówiąc poważnie – to u mnie rodzinne. Moja mama poprzez gotowanie okazuje miłość. Kiedy odwiedzam ją z moją rodziną, na każdego czeka jego ulubiona potrawa. I chyba tak mi się to zakodowało w głowie, że karmiąc innych, daję im szczęście. A że lubię ludzi, chętnie to robię. Prowadzę warsztaty kulinarne i pokazy live cookingu, na których każdy może do mnie podejść i pogadać. Wolę taki żywy kontakt z ludźmi niż gotowanie w restauracyjnej kuchni.

Piotr Kucharski

Jesteś też gospodarzem programu „Kucharskiego pomysł na kuchnię”, w którym uczysz ludzi kreatywnego gotowania.

Tak, w ten sposób pomagam im rozwiązywać ich problemy. Często zgłaszają się do mnie osoby, które nie mają pomysłu, jak fajnie i zdrowo jeść. Są nawet tacy, którzy – mimo czterdziestki na karku – nigdy w życiu nic nie ugotowali! Lubię ich inspirować, pomagać im znaleźć własną drogę w kuchni. 

Zwracasz też dużą uwagę na oszczędność i efektywność. Domyślam się, że bliska jest ci idea zero waste. 

Zdecydowanie! I była mi bliska, jeszcze zanim stała się modna! Wystarczy zajrzeć do moich publikacji sprzed kilku lat – w mojej pierwszej książce, „Chleb. Domowa piekarnia” z 2014 roku, był cały rozdział o tym, jak wykorzystać czerstwe pieczywo. I chociaż zero waste nie jest myślą przewodnią mojego programu, to zdecydowanie staram się w nim nakłaniać ludzi, żeby nie marnowali jedzenia. Jest to po prostu zgodne z moimi wartościami, a przy tym pomaga oszczędzać czas i pieniądze, więc ludzie to kupują. Sam staram się troszczyć o planetę i tak też wychowuję swoich trzech synów. 

Staramy się z żoną rozsądnie planować zakupy, nie gromadzić za dużo w spiżarni. Czasem nie robimy zakupów przez dwa tygodnie. Zużywamy zapasy, co bardzo pobudza kreatywność w kuchni.

Masz dużą rodzinę! Jak radzicie sobie w domu z logistyką gotowania, żeby wszystkim smakowało i nic się nie marnowało?

Wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Staramy się z żoną rozsądnie planować zakupy, nie gromadzić za dużo w spiżarni. Czasem nie robimy zakupów przez dwa tygodnie. Zużywamy wtedy zapasy, co zresztą bardzo pobudza kreatywność w kuchni. Korzystanie tylko z tego, co pod ręką, skłania nas do eksperymentów i improwizowania, a to często daje świetne efekty. Szczególnie w sezonie, kiedy wspieramy się plonami z przydomowego ogrodu i ze szklarni.

Co w nich uprawiacie? 

Przede wszystkim warzywa. Zacząłem uprawiać własny ogród, żeby mieć dostęp do ciekawych odmian warzyw, które trudno kupić. Osiem lat temu hodowałem topinambur, dynię muscat i piżmową, które wtedy były w Polsce niedostępne. Teraz to już żaden problem – rynek warzyw jest dużo bogatszy – więc szukam dalej. Stawiam na zapomniane lub mało znane warzywa, na przykład salsefię [warzywo korzeniowe wyglądem przypominające pietruszkę – przyp. red.], skorzonerę, różne ciekawe gatunki sałat – najbardziej lubię te pikantne, wyraziste. W ogrodzie zawsze musi się też znaleźć miejsce na to, co lubią moje dzieci – przede wszystkim fasolkę szparagową i różne gatunki pomidorów, szczególnie czereśniowe, które mój najmłodszy syn je garściami, jak cukierki. Jest przy tym sporo roboty, ale lubię to dłubanie w ogrodzie. A że z wykształcenia jestem magistrem inżynierem rolnictwa, trochę się na tym znam. 

Piotr kucharski

Pracowałeś kiedyś w wyuczonym zawodzie?

Nie, od dziecka wiedziałem, że chcę gotować! Jako chłopiec dużo więcej czasu spędzałem z mamą w kuchni niż z tatą w garażu. Po podstawówce wybierałem się do technikum gastronomicznego, ale w tamtych czasach – była połowa lat 90. – takie szkoły nie cieszyły się renomą. Mówiło się, że idą tam ci, którym nie chce się uczyć. Dlatego moi rodzice zniechęcili mnie do tego pomysłu. Ale ciągnie wilka do lasu – podczas studiów dorabiałem, pracując w gastronomii, i wsiąkłem na dobre. Przez wiele lat pracowałem w restauracjach w Polsce i za granicą. Potem w 2010 roku wygrałem konkurs „Gotuj o wszystko” i to był przełom. Otworzyłem własne studio kulinarne i na dobre zagościłem w telewizji, by co wtorek gotować w „Dzień dobry TVN”. Od roku jestem gospodarzem własnego programu na kanale Kuchnia+

Przed nami jego drugi sezon. Uchylisz rąbka tajemnicy i zdradzisz, czego możemy się spodziewać?

Pojawi się mnóstwo świetnych bohaterów, którzy opowiedzą nam swoje historie. Będą też nowe przepisy – bez wymyślnych składników, proste, ale inspirujące, tak przynajmniej twierdzi ekipa, z którą nagrywałem. No i chyba prowadzący będzie bardziej wyluzowany – po pierwszym sezonie nabrałem nieco wprawy, więc swobodniej czułem się w roli gospodarza. Drugi zapowiada się więc jeszcze fajniej i zabawniej.

Pierwszy odcinek nowego sezonu programu „Kucharskiego pomysł na kuchnię” będzie można obejrzeć już 23 marca na kanale Kuchnia+. [link: https://www.kuchniaplus.pl ]

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk