Kukbuk
Kukbuk

Jesienny weekend w czeskiej Pradze

Jesień to całkiem niezła pora na zwiedzanie Pragi. Gdy pogoda dopisuje, miasto prezentuje się pięknie, a w razie pluchy zawsze można przecież schować się w jednym z licznych barów piwnych. Sprawdźcie, co i gdzie zjeść (oraz czym popić) w stolicy knedlików i piwa.

Tekst: Sasha Yasynska

Zdjęcia: Sasha Yasynska

Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut!

Kto odwiedza Czechy, niech raczej nie spodziewa się wyrafinowanych specjałów pokroju homarów, ślimaków czy dań kuchni molekularnej. Tutaj porcje są duże, a jedzenie smażone i tłuste. Jak mówił Szwejk, ten słynny dobry wojak: „Płat pieczonego pekeflejszu z knedlami posypanymi skwarkami i z kapustą to takie papuniu, że tylko palce lizać. A jak po takim jedzeniu smakuje piwko! I takie zadowolenie ogarnia człowieka od stóp do głów…”.

Dobre jedzenie w czeskiej Pradze - kawiarnie, bistro, restauracje i bary

I tak spragnieni owej rozkoszy, natchnieni i oczywiście głodni, szukamy miejsca na porządne śniadanie. Znajdujemy je w SmetanaQ Café & Bistro przy ulicy Smetanovo nábř. 334/4, gdzie nie karmią co prawda po czesku, a po europejsku, ale przynajmniej można zjeść smacznie i bez wcześniejszej rezerwacji. Porcje są konkretne, ceny przystępne (200-250 koron za śniadanie i kawę), a wnętrze inspirujące, bo połączone z galerią obrazów.

Następnym punktem na naszej mapie śniadaniowej jest Café Savoy, miejsce tak słynne, że z łańcuszkiem kolejki przed drzwiami. Ale pyszne francuskie śniadanie ze świeżym pieczywem i wystrój kawiarni w stylu czechosłowackiego międzywojnia są warte każdego czasu oczekiwania. Za zestaw śniadaniowy z gorącą czekoladą zapłacicie tu od 190 do 260 koron.

Podczas pieszych wycieczek po obcym mieście najlepiej smakuje street food. My co krok wpadamy się na trdlo, zwane też gamoniem – drożdżowy kołacz pachnący wanilią. Niby niczym nie różni się od kurtosza (zwiniętego w rulon drożdżowego ciastka z cukrem), ale to jak z pizzą – w domu zjemy chętnie, ale na najlepszą i tak pojedziemy do Włoch. W Pradze stoisk, w których sprzedaje się trdlo, jest mnóstwo, a wszystkie wabią łasuchów zapachem. Do wyboru duże, małe, z lodami, z czekoladą, a nawet w wersji wytrawnej. Nie dość, że smaczne, to jeszcze grzeją dłonie! Za sztukę zapłacicie od 60 do 150 koron.

Gdy w Pradze najdzie człowieka ochota na mięso, trzeba spróbować kiełbasek. Czy czeskie, czy niemieckie, czy czechosłowackie – nie ma co się spierać, ważne, że soczyste i dobrze przypieczone. Na ulicy można je zjeść gorące, a popić najlepiej miodowym winem. Za taką atrakcję zapłacicie niecałe 150 koron.

Reklama

Dla miłośników wszelakich trunków Praga to istny raj. Turyści zjeżdżają tu z całego świata nie tylko dla mostu Karola – przede wszystkim dla piwa. Napitek ten ma wielowiekową historię, a sama nazwa „piwo czeskie” jest chroniona przepisami i może być używana tylko w przypadku stosowania składników najwyższej jakości i tradycyjnych metod produkcji. Poczuć nieznośną lekkość praskiego bytu możemy niemal wszędzie, od małych pubów po najlepsze restauracje. Nasze ulubione adresy to Panorama Express Cafe pod adresem Staré zámecké schody 8 oraz Malostranský Hostinec na ulicy Malostranské nám. 260/11. Ceny od 40 koron za kufel.

Reklama

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że obiadem należy podzielić się z przyjacielem. W Pradze to konieczne, bo porcje w restauracjach są gigantyczne. Pytanie tylko, czy łatwo przyjdzie wam podzielić się pysznym kawałem mięsa z puszystymi knedlikami. Obiad najlepiej zacząć od zupy, bo Czesi, podobnie jak Polacy, je uwielbiają. W Pradze zjemy czosnkową, cebulową, gulaszową czy kartoflaną prosto z bochenka chleba. A na drugie dziczyzna lub wspomniany knedlik. My na czeską kuchnię wpadamy najchętniej do U Kroka na ulicy Vratislavova 12/28. Na zdjęciu stek z polędwicy wołowej z bitą śmietaną i borówkami oraz knedle chlebowe. Do popicia piwo. Co powiedziałby na to Szwejk, już wiecie.

Chcemy wiedzieć co lubisz

Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?

W zawsze głodnym KUKBUK-u mamy niepohamowany apetyt na życie. Codziennie mieszamy w redakcyjnych garnkach. Kroimy teksty, sklejamy apetyczne wątki. Zanurzamy się w kulturze i smakujemy codzienność. Przysiądźcie się do wspólnego stołu i poczujcie, że w kolektywie siła!

Koszyk